Sprzedaż artykułów spożywczych online cały czas rośnie. W niektórych krajach możemy mówić o ogromnych wzrostach, w innych skok ten jest dość niski. Czy naprawdę jest szansa na to, że sprzedaż żywności online dogoni jej sprzedaż w tradycyjnych sklepach? Mówi się, że tak, ale specjaliści uważają, że jeszcze dużo czasu musi upłynąć, by tak się stało. Czy faktycznie nie ma miejsca na nowe e-sklepy z żywnością? Czy rynek się już przesycił? Zobaczmy, co mówią raporty i statystyki.
Sprzedaż żywności online tak, ale…
Według Kantar Worldpanel sprzedaż produktów spożywczych online wzrosła w ostatnim roku o 13% i obecnie stanowi 6,3% zakupów FMCG na całym świecie. Główne rynki sprzedaży FMCG to Chiny oraz USA. To właśnie w tych krajach można mówić o wzrostach 30%. Jednak pojawia się też inne badanie „Winning Ahead Online E-Commerce in FMCG”, z którego wynika, że ogromne wzrosty sprzedaży w ostatnim roku zauważono we Włoszech +42% oraz Hiszpanii +29%. To samo badanie pokazuje, że przy takich wzrostach, jakie odnotowano w Europie, rynek ten wart będzie około 56 miliardów euro do 2022 roku. Różnica danych może wynikać z tego, że dane z Kantar Worldpanel opublikowane były na początku 2018 roku, drugie zaś badanie opublikowano na początku 2019.
Okazuje się, że w dużych krajach, gdzie w branży spożywczej działają Amazon, Alibaba i JD.com mniejsi detaliści zauważyli spadek liczby klientów online. W Chinach 9 na 10 klientów kupuje produkty tego typu za pomocą telefonu, w UK robi to jedynie 29% e-konsumentów.
Jak kupujemy artykuły spożywcze online?
Tutaj na pomoc może przyjść Raport Nielsena – „Connected Commerce” z 2018 roku. Według niego 33% z nas deklaruje zakup online pakowanych produktów spożywczych. 26% deklaruje zakup świeżych artykułów spożywczych. 33% zamawia też posiłki z restauracji i kawiarni. Raport ten pokazuje, że konsumenci są bardzo otwarci na zakup pakowanych i świeżych artykułów spożywczych, gdy otrzymają gwarancję jakości. 49% chętnie kupi takie towary, gdy będą mogli oddać te, które nie spełniają ich oczekiwań. 44% oczekuje bezpłatnej dostawy, a 45% oczekuje wymiany produktów w ten sam dzień, jeśli z któryś zrezygnują.
Raport „E-commerce w Polsce 2018”, przygotowany przez Gemius dla E-commerce Polska pokazuje, jak kupujemy w naszym kraju. 19% ankietowanych Polaków przyznaje się do tego, że przez ostatnie 12 miesięcy regularnie robiło zakupy spożywcze online. Na pewno pewien wpływ na to zachowanie miał zakaz handlu w niedzielę, na przykład dla niektórych biznesów takich jak Szopi.pl.
Zakaz handlu w niedzielę, a co z e-commerce?
Marek Noster, współtwórca Szopi.pl mówił w jednym z materiałów. „Ustawa o zakazie handlu w niedzielę nie zabrania dostarczania zakupów do domu klientów w wolne od handlu dni. Szopi.pl nadal więc realizuje zamówienia w niedzielę, ale opiera się jedynie na sklepach, które są wtedy otwarte. – Obecnie dostarczamy zakupy z Biedronek zlokalizowanych przy dworcach kolejowych. W związku z tym, że jest ich niewiele, trzeba liczyć się z dłuższym czasem dostawy, gdyż szoperzy muszą pokonać większe odległości. Dodatkowo w sobotę pracujemy dłużej i zamówienia realizujemy już od 9:00 do 22:00”. W weekendy Polacy zamawiają produkty pierwszej potrzeby: pieczywo, masło, ser, mleko, śmietanę czy owoce. Popularne są również ciasta i słodycze.
W naszym kraju nadal widać przywiązanie do zakupów tradycyjnych, ale w małych aglomeracjach dostawy online mogą być bardzo wygodne. Dodatkowo możliwość personalizacji oferty i dopasowania jej do oczekiwań klientów sprawia, że zakupy są dla nich bardziej przyjemne. Michał Sacha, dyrektor działu marketingu, nowych technologii, IT i e-commerce w Carrefour Polska mówi: „Klient otrzymuje przekaz reklamowy, którzy z większym prawdopodobieństwem go zainteresuje. Takie spersonalizowane reklamy są efektywniejsze pod kątek konwersji, ale też optymalizacji wydatków reklamowych”.
Kiedy kolejne skoki?
Jak widać, możemy zaobserwować wzrosty sprzedaży towarów FMCG online, to jednak nie są one tak wysokie w Polsce, jak w innych krajach. Jednocześnie duzi gracze cały czas trzymają rękę na pulsie, by nie przespać bumu. Kaufland czy też Lidl mówią o możliwości sprzedaż swoich produktów online. Dlatego może warto pomyśleć o tego typu rozwiązaniach w miejscach, gdzie widać potencjał. Może własne dostawy w ramach jednej miejscowości będą pierwszym krokiem do zmian sprzedaży w naszym sklepie stacjonarnym? Czas pokaże.