Większość osób prędzej czy później łapie taką myśl przy okazji zakupów „codziennych”: NIECH TO KTOŚ ZROBI ZA MNIE! Te myśli na ogół pojawiają się w okresie świąt albo przed każdym długim weekendem. Albo po prostu: gdy jesteśmy zmęczeni i ostatnim punktem obowiązków, na który mamy ochotę, to robienie zakupów. Nie takich, które lubimy. Takich, które musimy robić.
Na szczęście: technologia nam sprzyja
Póki co w dużej mierze szeroko rozwijający sie segment e-grocery skupiony jest wokół aglomeracji, ale wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią, że to właśnie w sprzedaży produktów spożywczych, świeżych – czeka nas prawdziwa rewolucja!
Click and collect – 56 miliardów do 2022
Do 2022 roku w Europie rynek internetowej sprzedaży właśnie żywności i produktów wchodzących w skład szeroko rozumianej higieny osobistej, ma mieć wartość 56 miliardów euro. Do tego roku ma ona wzrosnąć o 54 procent. To jeden z wniosków z badania Winning Ahead Online E-Commerce in FMCG.
I tak, pozycja supermarketów jest kompletnie niezagrożona, królują i będą królować w całej Europie. Ale sprzedaż w sektorze żywności i higieny osobistej pofrunie w górę. Dwucyfrowy wynik zaliczą Włochy (+42 proc.) i Hiszpanii (+29 proc.). Dynamiczny wzrost wystąpi także we Francji i w Niemczech.
Europejski e-commerce jest gotowy, na tę rewolucję. Analizy wskazują, że nie powinny wystąpić żadne „zakłócenia” w rozwoju, za nadal jest sporo miejsca na tworzenie nowych partnerstw biznesowych oraz nowych możliwości dystrybucji.
Internetowa sprzedaż tego rodzaju produktów we Włoszech w 2018 roku przekroczyła ponad 400 milionów euro. Oznacza to wzrost, który sprawia, że łapiemy się za głowę. Żaden inny segment nie rośnie tak szybko. Tradycyjne sklepy rozwijają ofertę online.
Tak dzieje się w skali całego Starego Kontynentu. Carrefour pcha na maksa formę Click and collect. W Paryżu testowany jest model obioru zakupów przez pieszych. Monoprix łączy siły z Amazonem, oferując tysiące produktów w ramach Amazon Prime. Zaś holenderskie brandy – Albert Heijn i Edeka współpracują w zakresie tworzenia technologii inteligentnego zamka, który pozwala dostarczać dostawy do… lodówki pod nieobecność domowników.
Click and collect to Twój obowiązek
Już jeden na siedmiu konsumentów, którzy wybierają zakupy w sieci, korzysta z opcji Click and collect, gdy jest ona możliwa. Francuzi idą na rekord, jeśli chodzi o tą formę realizowania zakupów. Zamawiają online – bo wygodnie, przyjemnie, szybko, a potem po 2-5h odbierają gotowe, skompletowane zamówienie, omijając kolejki i nie tracąc czasu. Europejscy konsumenci chcą wygody. Europejscy detaliści powinni stawiać na formę Click and collect… bo być może pozwoli im ona przetrwać, wyróżnić się.
Po analizie wiodących rynków: brytyjskiego, francuskiego, niemieckiego, holenderskiego, włoskiego i hiszpańskiego wyszło, że 26 proc. konsumentów już korzysta z rozwiązania, jakim jest Click and collect za każdym razem, gdy forma ta jest dostępna. Szczególnie polubili ją Francuzi.
W Wielkiej Brytanii 34 proc. badanych używa jej „czasami”, 16 proc. – za każdym razem.
Główne argumenty „za”, to oszczędność kosztów dostawy i czasu oraz wygoda. Ale ta metoda śrubuje także oczekiwania wśród konsumentów. 59 proc. badanych chciałaby mieć skompletowane zamówienia do około godziny. Większość badanych firm – realizuje zamówienia z odbiorem click and collect tego samego dnia.
„Chłodzone” paczkomaty to przyszłość
Przecież taka forma odbierania zamówień doprowadziłaby niejedną osobę do łez szczęścia. Pokochaliśmy Paczkomaty! To dla wielu osób najwygodniejsza forma odbierania zamówień, bo jest totalnie dopasowana pod kupującego. Były zakusy, by tworzyć tego typu rozwiązania i pilotażowy program w Polsce wprowadziła Alma24. Coolmaty – czyli specjalne terminale chłodnicze, stanęły przy stacjach Statoil w Warszawie. Plan zakładał ekspansję na kolejne ośrodki, w tym Kraków, Katowice, Poznań, Łódź, Szczecin i w Trójmieście. Nie ma udawać fałszywej skromności: to byłoby naprawdę innowacyjne rozwiązanie, którego zazdrościłaby cała Europa.
Tylko zapał nieco przygasł. Pierwsze informacje pojawiły się w 2015 roku i… no właśnie.
Zatem może rozwijający się boom na e-grocery wreszcie coś zmieni?
Fani Click and collect wydają więcej!
42 proc. konsumentów z europejskich krajów, takich jak Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Szwecja, w ciągu ostatnich 12 miesięcy korzystało z opcji „click and collect”. I teraz uwaga: co czwarta osoba, odbierając w sklepie swoje zamówienie, kupowała kolejne produkty, już na miejscu. Tak, to zakupy impulsowe. Sprawdzą się szczególnie w okresie szczytowym. Ktoś odbiera zamówienie – ustawiasz „po drodze” produkty powiązane.
W tym momencie połowa największych marek inwestuje w „click and collect”, bowiem dostrzegają w tym strategicznie ważną metodę realizacji zamówień.
Dla 43 proc. Europejczyków to forma uniknięcia dodatkowego kosztu, jakim jest koszt dostawy. Kluczem do sukcesu jest minimalizowanie czasu oczekiwania na zamówienie. Ja sama korzystam z tej funkcji szczególnie w przypadku zamówień z popularnej drogerii. Zakupy odbieram przy okazji. Czas kompletowania zamówienia, to ok. 2-3 godziny. W tym momencie nie przeszkadza mi to, najbardziej cieszę się, że zamówienie jest realizowane tego samego dnia, a ja w ten sposób oszczędzam czas i robię zakupy w sposób wygodny dla mnie (za pomocą aplikacji).
Click and collect – dane, które musisz znać. 250 milionów euro straty
W samej Wielkiej Brytanii nie zrealizowano zamówień przy użyciu click and collect za około 250 milionów euro. Powody? Dwa: zbyt długie kolejki i niedostateczne punkty odbioru towarów. 15 proc. Brytyjczyków nie odbiera zamówień. Wolą poczekać na zwrot pieniędzy.
Zbyt długi czas oczekiwania, za mało pracowników, którzy obsługują tego typu zamówienia. Problem ze zalezieniem miejsca odbioru. Ale to wszystko elementy, które relatywnie można łatwo poprawić, inwestując w ten rodzaj odbiorów. Usługa ta staje się coraz bardziej popularna.
Zatem: może warto… spróbować na własnej skórze?