O przesyłkach z Chin eksperci wyrażają się jak o towarach z przemytu. Polacy kochają paczki z dalekiego wschodu. Towary są tam tańsze, często wysyłane do nas bez kosztów za przesyłkę, a to, że trzeba czasem poczekać 2-3 tygodnie nie jest dla nas ogromnym problemem. Problem jednak ma Poczta Polska oraz budżet państwa. Im większe zakupowe szaleństwo Polaków w chińskich sklepach internetowych, tym większa dziura w podatkach. Paczki z Chin i Aliexpress, przez nie budżet traci pieniądze Czy coś się zmieni?
Ogromny wolumen sprzedaży
Alibaba każdego roku prowadzi akcję, którą nazwano Dzień Singla. W jeden dzień przez portal sprzedano towary o wartości ponad 38 miliardów dolarów. Jest to swoista odpowiedź na amerykański Black Friday i Cyber Monday. Do tej kwoty dołączyli się także Polacy. Promocji było naprawdę wiele, a my dodatkowo szukamy jeszcze lepszych okazji, zbieramy bony rabatowe, kupony na darmową dostawę. Wszystko, by kupić jak najtaniej prost z Azji. Dla nas to ogromna frajda, gdy możemy pochwalić się kupionymi za bezcen towarami, ale nasz budżet „piszczy”, a Poczta Polska narzeka.
Dlaczego? Niewiele osób wie, że chińscy dostawcy bardzo sprytnie wykorzystują międzynarodowe przepisy. W efekcie ich paczki są dotowane. Co za tym idzie, płacimy za nie wszyscy. Na przykład w droższych przesyłkach u polskiego operatora pocztowego. Do Polski trafiają miliony paczek z Azji, to tylko od małego promila odprowadzane są podatki i cło.
Tylko 6 milionów złotych?
„Jak wynika z danych Ministerstwa Infrastruktury (które jest odpowiedzialne za Pocztę Polską) w ciągu sześciu miesięcy tego roku pod lupę celników trafiło nieco ponad 40 tys. przesyłek. To margines.” Dzięki nim do budżetu państwa wpływa 6 milionów złotych. Problem jednak polega na tym, że jest ich około milion miesięcznie, a ze wspomnianych 40 tysięcy udaje się pobrać należne opłaty.
Dodatkowo warto zauważyć, że im bliżej Świąt, tym więcej paczek z Chin trafia do Polski. Przez ostatnie 6 miesięcy tylko z Azji dotarło do nas ponad 6 milionów listów. „Jak wynika z szacunków money.pl, tylko 0,6 proc. zostało zbadanych. Reszta? Trafiła do kupujących. Gdyby skarbówka zwiększyła wydajność 10-krotnie, budżet rocznie zyskiwałby 120 milionów złotych”.
Problemy Poczty
Jeśli popatrzymy na problemy Poczty Polskiej, to chociaż nie mówi się o tym na głos, to operator, także boryka się z paczkami z Chin. „Zgodnie z cennikiem Światowego Związku Pocztowego kraje “biedniejsze” płacą za przesyłki mniej, gdy te wędrują do krajów “bogatszych”. A zgodnie z grupami Związku, przesyłki z Chin do Polski są śmiesznie tanie. Jeszcze tańsze są te wysyłane z Bangladeszu, Wietnamu. I analogicznie: przesyłki wysyłane z Polski do USA są wycenione niżej niż w drugą stronę”.
Jak mówi dr Aleksandra Musielak, ekspert Konfederacji Lewiatan: „Chiny zyskują właśnie na korzystnym zaszeregowaniu, dzięki temu stosują niskie opłaty i są de facto subsydiowane przez inne kraje. Stąd towary warte kilkadziesiąt groszy mogą pokonywać tysiące kilometrów zupełnie za darmo”.
Komentując dalej dr Aleksandra Musielak mówi, że: „Trudno polskim przedsiębiorcom konkurować z chińskimi sprzedawcami, gdy ci drudzy nie płacą za towary żadnych podatków – ani VAT, ani cła”.
Paczki mają wpływ na zysk Poczty?
Dlatego przyglądając się wynikom Poczty Polskiej, można zauważyć, że nie wszystko jest tak idealne. W 2017 roku strata PP wyniosła 20 mln zł. W 2018 roku Poczta była pod kreską już 69 mln zł. Oczywiście składa się na to wiele czynników, ale internetowy handel jest jednym z nich.
Justyna Siwek, rzecznik prasowy Poczty Polskiej mówi, że Przesyłki doręczane przez Pocztę Polską pochodzące od Poczty Chińskiej są rentowne. Jednak nikt nie podaje danych, ile na nich Poczta zarabia, ile płacą za nie Chińczycy, a ile musimy dołożyć my sami.
Gazeta Wyborcza i Piotr Miączyński wspominali o tym, że stawki rozliczeń przesyłek listowych przychodzących z zagranicy, zarówno rejestrowanych, jak i nierejestrowanych, reguluje Światowy Zawiązek Pocztowy. Tylko, że według Gazety Wyborczej Poczta szafuje danymi tak, jak jej wygodnie.
Idąc dalej tym tropem, dużo danych na ten temat znajdziemy w corocznym raporcie Poczty Polskiej, który trafia do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, jednak wiele jego zapisów jest utajnionych ze względu na tajemnice handlowe spółki. Dobrze jest jednak przeanalizować wskaźnik zwrotu z zaangażowanego kapitału, który wskazuje, jak pracują pieniądze wyłożone w konkretne kategorie przesyłek. W 2018 roku wskaźnik wylądował na poziomie -3000 proc. (słownie: minus trzy tysiące procent). A jeszcze nie tak dawno był zdecydowanie niższy.
Czy będą zmiany?
Ciężko to określić, bo na rozwiązanie problemu potrzeba pomysłu i pieniędzy, które przeznaczone zostaną na pracowników i narzędzia mające pomóc w sortowaniu i ocenianiu wartości przesyłek. Obecnie Polacy nadal mogą robić zakupy z Chin bez większych problemów. Paczki z Chin i Aliexpress będą problemowe. Czy coś się zmieni? Raczej nic tego nie zapowiada.