Wydawać by się mogło, że pod koniec 2018 roku wszyscy już od dawna wiedzą, jak bezpiecznie robić zakupy w internecie, by nie zostać oszukanym, nadzianym, wykiwanym. Czasami bardzo błędnie zakładamy, że po drugiej stronie jest osoba, która chce po prostu coś sprzedać, bez negatywnego nastawienia. I nie, to nie jest tak, że wszyscy sprzedający w sieci, to dranie. Większość z nas prędzej czy później da się nabić w butelkę. Mnie kiedyś oszukał sprzedawca z Allegro, sprzedający produkty do włosów. A taka byłam pewna siebie.
Sprzedaż online to nic innego, jak partnerska umowa pomiędzy stronami. Szukając danego produktu, nie nastawiamy się, że XYZ chce nas oszukać. Trzeba być mocno przeczulonym, szczególnie, gdy pojawiają się wyjątkowe okazje.
Nikt nie sprzedaje torebki Channel za 500 zł
To przychodzi falami. Dziwne maile, perfekcyjnie kopiowane kreacje, wyglądające jak autentyczne. Wszystko się zgadza: logo, dane (bo przecież zwracają się do Ciebie po imieniu). Wyjątkowa oferta: wyprzedaż tylko dla najlepszych klientów (a zrobiłeś w danym sklepie zakupy… raz? Może dwa? A może wcale?). Rabaty tak ogromne, że nasze synapsy się gotują z wrażenia.
I teraz kubeł zimnej wody
Nie, to tak nie działa. Nie ma co liczyć na to, że torebka, która normalnie kosztuje powyżej 15 tys. złotych, teraz nagle jest za 500, a partia “ajfonów” bez folii trafiła do rozdania za jakieś marne grosze, a buty Kanye Westa dodawane są do co piątej Kinder Niespodzianki.
Zanim uderzy Cię fala ekscytacji, kliknij w pole nadawcy tego maila. Tam na ogół pojawia się pierwszy „znak”, że cala ta akcja to piękne oszustwo, które skończy się albo wyssaniem z Ciebie pieniędzy, albo zawirusowaniem komputera.
Oszuści z Allegro i nie tylko
Wszyscy znamy te historie sprzed lat. Brat szwagra chciał kupić na allegro.pl telefon, lecz zamiast telefonu, dostał ziemniaka. Może niekoniecznie można wkładać tę historię pomiędzy inne z puli „urban legend”, by gdzieś dogorywały w towarzystwie zamrożonego Walta Disney’a i czarnych Wołg, ale kto nie został wykiwany przez nieuczciwego sprzedawcę z Allegro – łapka w górę!
(Gdybyśmy byli w teatrze słychać by było teraz poruszenie wśród widzów).
Ja zamówiłam jakieś odżywki do włosów. Cena nieco niższa, niż w sklepie, a przecież marża, wynajem, dostawcy – sama sobie to przegadałam. Podane były firmowe dane, numery telefonów, maile, adres. W życiu nie wpadłam na pomysł, by NAJPIERW zadzwonić, bo kto to robi? Poza tym, jestem jak statystyczny millenials (późny, metryka nie kłamie), który zakupy online robi w nocy, po pracy. Zajrzałam na komentarze. Były może ze dwa, pozytywne.
(Dźwięk zacieranych rąk i następujące po nim kliknięcia myszki)
Bierzemy się za robotę. Klik, klik, zaakceptuj, zapłać, yayyy! Teraz tylko czekam na przesyłkę.
Nabita w butelkę?
I zaczęło się. Tydzień ciszy. Nic. Napisałam maila. Nic. Zadzwoniłam… I ten telefon uświadomił mi, że raczej tych wspaniałych odżywek do włosów nie zobaczę. Mail do allegro, odesłanie na policję. Jedyny plus był taki, że po komentarzach, które zaczęły spływać na konto owego oszusta, wywnioskować mogłam, że nie jestem jedyną durną, która dała się wykiwać. Szybka kalkulacja i wyszło, że pan oszust wzbogacił się o jakieś 15 tys. zł.
Wnioski? Czytajmy. Robimy te zakupy bez pośpiechu. To nie jest 5 ostatnich minut przed zamknięciem, kiedy w popłochu wrzucamy do koszyka byle co, byle tylko móc coś zjeść, a w domu okazuje się, że bułki są przed-przed-przedwczorajsze, ser po otwarciu „pachnie” jak stopy piechura, a jogurt czas świetności miał już za sobą tydzień wcześniej. Allegro daje nam wiele możliwości, by próbować weryfikować sprzedawcę. Komentarze i oceny, to, jak długo dany sprzedawca jest na serwisie, przeglądanie jego ofert. Krótki czas na serwisie, brak opinii i towary, które sprzedawane są z 75% upustami to znak. Jeśli i tak damy nadziać się oszukać, to serwis stoi po naszej stronie. Procedura nie jest taka prosta. Sprawa musi być zgłoszona na policję. Plus jest taki, że portal jest mocno wspierający w takich działaniach.
A co tam słychać na OLX?
No, tu jest o tyle trudniej, że sam serwis nie bierze na siebie odpowiedzialności zupełnie. Portal nie weryfikuje sprzedawców. Trochę trudno się dziwić dlaczego. OLX zalany jest różnego rodzaju ofertami, często – delikatnie mówiąc – bardzo osobliwymi. Sam serwis „radzi”, by starać się oglądać towar na żywo. Najprościej mówiąc: umawiamy się na odbiór osobisty i dopiero po sprawdzeniu przedmiotu, decydujemy się na kupno… albo i nie.
Jeśli jednak jest po przysłowiowych „ptokach”, to trzeba od „potencjalnego” oszusta wydobyć jak najwięcej danych, zgłosić sprawę do serwisu oraz złożyć doniesienie na policji. OLX w swoim regulaminie mówi, że portal nie ponosi odpowiedzialności za nienależyte wykonanie bądź niewykonanie przez Strony umów związanych z ogłoszeniem. Serwis rekomenduje odbiór osobisty przedmiotów z ogłoszeń. Dodatkowo, co jest bardzo istotne – dane, które „trzyma” portal, wydawane są organom ścigania tylko i wyłącznie na ich wniosek.
I jeszcze sklepy…
Według danych, pomiędzy 2016 a 2018 rokiem w sieci pojawiło się 17 sklepów, które oszukały kupujących na ok. 2,5 mln złotych. Niskie ceny produktów, „dane”, których nikt nie sprawdzał i poszło! Wystarczyło dodać, że sprzedawane produkty są powystawowe, z renowacji, blablabla. Zdawkowy regulamin, zaznaczenie, że towar dostarczany jest od 14 do 30 dni roboczych, brak innych form płatności, niż jedynie rachunek bankowy. Wszystko inne – super. Nawet certyfikat SSL był! I numer infolinii! Przecież to wystarczy, by uśpić czujność.
Jak weryfikować sklepy? Ano przede wszystkim szukajmy opinii. Kolejnym krokiem jest sprawdzenie danych z danymi w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej. Dobrym pomysłem jest także kontaktowanie się ze sklepem, chociaż oszustwa potrafią być naprawdę dobrze zawoalowane. Unikajmy sklepów, których regulaminy są – delikatnie mówiąc: dziwne, przepełnione kruczkami. Dobrą opcją jest również korzystanie z odbiorów osobistych oraz płatności za pobraniem.
Zakupy on-line i rozwój e-commerce to wspaniała sprawa, godna XXI wieku. Niestety, jak zwykle – czasami zawodzi element ludzki. Jednak nie możemy się zniechęcać. Wystarczy odrobina czujności, a zakupy internetowe będą po prostu wygodne i przyjemne.