Smartfony i tablety – a nie komputery stacjonarne – dominują już w analizach odsłon branży e-commerce. O ile w przeszłości Polacy na internetowe zakupy decydowali się raczej na desktopach, dziś coraz chętniej analizują je – i finalizują płatnością – w wersji mobilnej.
E-commerce przestaje więc być domeną komputerów stacjonarnych i laptopów. To było efektem przede wszystkim ostrzeżeń przed nadmiernym zaufaniem do np. logowań bankowych przez smartfony. Dziś wyraźnie widać – co pokazują badania realizowane przez platformę sprzedażową Shoper – że polski konsument w sklepie elektronicznym czuje się już pewnie. Chętnie przegląda ofertę sprzedażową np. w podróży, nie ma problemu z tym, by dokonać płatności mobilnie – coraz częściej przez BLIK – a dane do zlecenia na usługi kurierskie wprowadza bezpośrednio z pamięci smartfona. Spełniają się więc założenia właścicieli sklepów internetowych. Zakupy w sieci są już szybkie, intuicyjne i pozbawione nadmiernie skomplikowanej procedury.
Zakupy w sieci wg Shoper
Co o polskim kupującym mówi raport przygotowany przez platformę Shoper? Smartfon jest już ulubionym narzędziem zwolennika e-commerce. Wizyty w e-sklepach generowane przez urządzenia mobilne to już aż 60 proc. wejść; 37 proc. odpowiadające komputerom stacjonarnym to w tym kontekście niewiele. Choć Google np. nadal umożliwia profilowanie reklam pod kątem stricte tabletów, ta opcja ma niewielki sens – już tylko 3 proc. wejść na platformy sprzedażowe pochodzi właśnie z tych urządzeń. Smartfony zdecydowanie wyparły większe ekrany.
Widać to również po dynamice zmian. Zakupy w sieci przez smartfony wzrosły w ciągu roku aż o 10 proc. Dzieje się to kosztem komputerów.
Konsumenci zmieniają przyzwyczajenia
Mitem jest jednak teoria, że komputery stacjonarne stają się bez znaczenia. Polski e-konsument coraz chętniej ufa urządzeniom mobilnym, ale nadal najbardziej – w kontekście bezpieczeństwa – ceni sobie swoją stację roboczą. Pokazują to wyniki wizyt, które doprowadziły do ostatecznej sprzedaży. W zdecydowanej większości – niespełna 60 proc. – wynikały one z połączenia z komputera. Smartfony odpowiedzialne są tu za ok. 30 proc. rynku.
Wniosek jest więc prosty: polskie zakupy w sieci to najpierw analiza rynku i cennika wykonywana przez smartfon. Gdy klient odnajduje optymalną ofertę, cierpliwie przygotowuje się do zakupu – finalizuje to jednak już w miarę możliwości poprzez stałe łącze internetowe i komputer stacjonarny. Podobnie wygląda kwestia samego zanęcania reklamą. Łatwiej i szybciej dotrze ona poprzez urządzenie mobilne. Gdy jednak dochodzi do bardziej zaawansowanego kontaktu, polski użytkownik woli desktop.
Od internetu po sklep tradycyjny
Sama ścieżka zakupowa również staje się specyficzna. O ile podczas zakupów przez komputer odbywa się ona od początku po finalizację na jednym urządzeniu, w przypadku smartfonów dość często dochodzi do klasyki omnichannel. Klient odnajduje dany towar, ale nie składa zlecenia na usługi kurierskie – sprawdza za to dostępność produktu w sklepach stacjonarnych w okolicy. To ważne spostrzeżenie dla firm, które łączą sprzedaż tradycyjną i internetową. Możliwość odbioru osobistego w jednej z placówek – nawet po przesyłce kurierskiej z oddziału do oddziału – jest szansą na finalizację transakcji.