Choć to pandemia koronawirusa zdominowała tytuły światowych mediów, nie możemy zapominać o wpływie Brexitu na koszt usług kurierskich do Zjednoczonego Królestwa. Przesyłki do Wielkiej Brytanii po wyjściu tego państwa z Unii Europejskiej zdrożały, a ich droga docelowa niestety znacznie się wydłużyła. Co ma na to wpływ, jak aktualnie kształtują się ceny i kiedy możemy spodziewać się powrotu do względnej normalności.
To, że przesyłki do Wielkiej Brytanii po Brexicie kosztują więcej, było praktycznie pewne. Nie znaliśmy jednak konkretnych kwot ani skali do jakiej może doprowadzić wyjście Królestwa Brytyjskiego z europejskiej wspólnoty. Teraz wszystko jest już jasne. Swoje „trzy grosze” dołożyła też niespodziewana pandemia koronawirusa.
Ile kosztują aktualnie przesyłki do Wielkiej Brytanii po Brexicie?
Jeszcze do końca 2020 roku ceny przesyłek do Wielkiej Brytanii się nie zmieniły. Wynikało to z faktu umów pomiędzy wspólnotą i Wielką Brytanią, które dawały przedsiębiorcom tzw. okres przejściowy. Przed wyjściem Brytyjczyków ze wspólnoty, kwota jaką musieliśmy średnio dać za paczkę na Wyspy Brytyjskie oscylowała w granicach 50 złotych. Aktualnie nie ma co liczyć na takie stawki.
Te są większe o nawet kilkadziesiąt procent i wysyłając przesyłkę na Wyspy musimy liczyć się z wydatkiem nawet 100 złotych. Taki stan będzie obejmował do czasu, aż Unia Europejska i rząd w Londynie nie dojdą do porozumienia w kwestii różnego rodzaju procedur skarbowych i opodatkowania pewnych usług handlowych.
Co wpływa na wzrost przesyłek do Wielkiej Brytanii?
Działające do końca 2020 roku porozumienie po Brexicie regulowało kwestie przesyłek, które przekraczały granice Unii Europejskiej i docierały na teren Wysp Brytyjskich. Teraz sytuacja jest bardziej skomplikowana. Przede wszystkim niezbędne jest uiszczenie tzw. opłat celnych. W myśl zasad Unii, wszystkie kraje członkowskie i partnerskie są zwolnione z takiego cła. Niestety, brak spójnych przepisów względem Królestwa Brytyjskiego sprawił, że przesyłki, które na ten moment tam docierają muszą być opłacane w urzędzie celnym.
Konieczne jest również dopełnianie nowych formalności. Niezbędne są odprawy, dokumenty celne, potwierdzenia i kontrole. To wpływa na cenę usługi, bo mocniej angażuje przewoźnika. W ten sposób wysyłka przesyłek do Wielkiej Brytanii przypomina przesłanie paczki do Chin, USA, Rosji czy Australii. Niestety, podobnie jest z czasem.
Musimy liczyć się z wydłużeniem czasu dotarcia przesyłki.
Powyższe procedury mają spory wpływ na czas dostarczania paczek do odbiorców w Wielkiej Brytanii. Przed Brexitem przesyłka podróżowała na podobnej zasadzie, jak w przypadku krajowych odbiorców. Nie było kontroli, sprawdzań i koczowania w celu odprawy celnej. Aktualnie przesyłki nie mogą przedostać się na teren Wielkiej Brytanii (i odwrotnie) bez pozwolenia urzędników.
Na wydłużenie czasu dotarcia przesyłki wpływ ma też pandemia koronawirusa. Jeszcze nie tak dawno kierowcy z wielu krajów Unii (również Polacy) tkwili na granicy francusko-angielskiej. Takie polityczne gry między Francją i Wielką Brytanią sprawiły, że czas oczekiwania na przesyłkę w czasie Świąt wydłużył się do kilku tygodni. A jakie to gry? Francuzi oficjalnie chronili się przed nowym szczepem koronawirusa, ale najprawdopodobniej wywierali na Brytyjczykach presję dotyczącą umów międzynarodowych.
Nie łudźmy się jednak, że teraz sytuacja będzie wyglądać lepiej. Odprawa celna powoduje np. że przesłanie paczki wydłuży się o 3-4 dni, a niekiedy nawet tydzień. Trzeba brać na to poprawkę przy nadawaniu kolejnych zamówień.
Będzie porozumienie?
Na całe szczęście, politycy Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii pracują nad porozumieniem, które ma unormować wszystkie kwestie po tzw. okresie przejściowym. Około miesiąc temu premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson poinformował, że wypracowano już plan, jak unormować kwestie handlu i transportu pomiędzy Unią i Królestwem Brytyjskim.
Do całkowitego wejścia w życie umowy jeszcze trochę (choć mamy już zgodę zarówno parlamentu Wielkiej Brytanii, jak i Unii Europejskiej), to jest ona sporą szansą na sukces. Tak naprawdę to jedyna możliwość choć częściowego powrotu do przedbrexitowych stawek. Oczekujemy też ponownego przyspieszenia transportu przesyłek pomiędzy Wyspami Brytyjskimi oraz członkami Unii Europejskiej. Pamiętajmy jednak, że aktualne porozumienie oddala wprawdzie widmo Twardego Brexitu (znosi m.in. opłaty celne czy ograniczenia w obrocie gospodarczym), jednak nadal pozostaną kontrole graniczne. To oznacza więc, że czas przesyłek nadal będzie dłuższy, a ceny wyższe niż przed wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.